Jak często wspominasz stare, dobre czasy? Osobiście bardzo często wracam do tamtych wspomnień, sprzed lat. Boże ale stara muszę być, że piszę w ten sposób, czyż nie? Będąc dzieckiem z zapartym tchem słuchałam wszystkich opowieści moich rodziców, w szczególności taty. Jakże był szczęśliwy opowiadając mi swoje przygody, był taki podekscytowany jakby na nowo przeżywał te chwile, gdy postanowił z dnia na dzień zostać kowbojem i czmychnął z domu na całe dwa dni. Swoją drogą nie chcę sobie nawet wyobrażać przez co wówczas babcia Antonina przechodziła.
Będąc dzieckiem nie mogłam pojąc dlaczego wspomnienia wprawiają go w taką euforię. Nie umiałam tego pojąć do momentu, aż sama tego doświadczyłam.
Bardzo dobrze wspominam okres gdy mieszkałam jeszcze w wielkiej płycie, spędziłam tam 12 lat swojego życia. Był to chyba jeden z tych etapów, który był zupełnie beztroski i zarazem tak obcy dla współczesnych dzieci i młodzieży. Szalone lata 90, era tamagotchi, gumy i skakanki, najlepiej trzech związanych ze sobą do gry w zegar i inne cuda. Era zabaw na dworze od rana do późnego wieczora i proszenia mamy by zamiast przyjść na obiad rzuciła kanapkę przez okno by nie tracić czasu, era gry w klasy i ozdabiania w tym celu plasteliną nakrętek od słoików.
Ostatnio moje życie pędzi jak szalone, a ja mam wrażenie, że
jeszcze chwila i wypadnę z tego szalonego kołowrotka. Przybyło mi więcej
spraw i obowiązków, a doba jest niestety ciągle za mała abym mogła
ogarnąć to wszystko. Julia rozpoczęła naukę w szkole muzycznej, może to
nie są jej wymarzone skrzypce, a klarnet lecz ten nowy świat pochłonął
ją bez reszty. Nie masz pojęcia jak ogromnie mnie to cieszy jednak jakby
nie było są to nowe obowiązki nie tylko dla niej, ale również dla nas.
Pędzimy ostatnio jak szaleni, szkoła, lekcje, szkoła, nauka gdzieś
między tym jest Szymon, dom, ten cholerny taras za który nie mamy czasu
się wziąć (a patrząc na pogodę jest to teraz nierealne) i ta sterta
prasowania, która ciągle mnie nawołuje.
Może to banalne ale przez ten pośpiech może nie tyle zapominamy co czasem nie mamy najzwyczajniej siły na to co jest w życiu najważniejsze. Od dawna powtarzam sobie, że życie możemy przeżyć tylko raz i nie chcę kiedyś żałować nie spełnionych marzeń, nie wykorzystanych chwil, straconego czasu na konflikty czy spięcia. Staram się nauczyć zwalniać swoje życie, odkładać komórkę, nie sprawdzać maila czy facebooka. A gdy już mi się to udaje najmniejsza rzecz, promień słońca, delikatny powiew wiatru, znajomy lecz dawno zapomniany zapach potrafią przywołać fantastyczne wspomnienia, które z zapartym tchem opowiadam swoim dzieciom. I wiesz co? Opowiadanie o moim dzieciństwie, przygodach i dawnych przyjaciołach sprawia mi ogromną radość, zupełnie jakbym przeżywała to wszystko od nowa, zupełnie tak samo jak mój tata przed laty. Najlepszym momentem do wspominek jest seans rodzinnych zdjęć, Julia z Szymonem uwielbiają oglądać zdjęcia z ich wczesnego dzieciństwa, wspólnych wypraw czy tych o wiele starszych z okresu dzieciństwa mojego i męża. Dzieci tak naprawdę dążą podświadomie lub nie do poznania swoich rodziców, jak żyli, jacy byli. Zdjęcia i wspominki to dobre zastępstwo dla telewizji czy komórki, to dobry odstresowywacz po całym dniu w pracy, korkach w drodze do domu.
I w tym wszystkim nie chodzi o to aby żyć przeszłością, ale czasem dobrze jest się na chwilę zatrzymać i pożyć z rodziną, a nie obok niej, po razem powspominać.
Bardzo dobrze wspominam okres gdy mieszkałam jeszcze w wielkiej płycie, spędziłam tam 12 lat swojego życia. Był to chyba jeden z tych etapów, który był zupełnie beztroski i zarazem tak obcy dla współczesnych dzieci i młodzieży. Szalone lata 90, era tamagotchi, gumy i skakanki, najlepiej trzech związanych ze sobą do gry w zegar i inne cuda. Era zabaw na dworze od rana do późnego wieczora i proszenia mamy by zamiast przyjść na obiad rzuciła kanapkę przez okno by nie tracić czasu, era gry w klasy i ozdabiania w tym celu plasteliną nakrętek od słoików.

Może to banalne ale przez ten pośpiech może nie tyle zapominamy co czasem nie mamy najzwyczajniej siły na to co jest w życiu najważniejsze. Od dawna powtarzam sobie, że życie możemy przeżyć tylko raz i nie chcę kiedyś żałować nie spełnionych marzeń, nie wykorzystanych chwil, straconego czasu na konflikty czy spięcia. Staram się nauczyć zwalniać swoje życie, odkładać komórkę, nie sprawdzać maila czy facebooka. A gdy już mi się to udaje najmniejsza rzecz, promień słońca, delikatny powiew wiatru, znajomy lecz dawno zapomniany zapach potrafią przywołać fantastyczne wspomnienia, które z zapartym tchem opowiadam swoim dzieciom. I wiesz co? Opowiadanie o moim dzieciństwie, przygodach i dawnych przyjaciołach sprawia mi ogromną radość, zupełnie jakbym przeżywała to wszystko od nowa, zupełnie tak samo jak mój tata przed laty. Najlepszym momentem do wspominek jest seans rodzinnych zdjęć, Julia z Szymonem uwielbiają oglądać zdjęcia z ich wczesnego dzieciństwa, wspólnych wypraw czy tych o wiele starszych z okresu dzieciństwa mojego i męża. Dzieci tak naprawdę dążą podświadomie lub nie do poznania swoich rodziców, jak żyli, jacy byli. Zdjęcia i wspominki to dobre zastępstwo dla telewizji czy komórki, to dobry odstresowywacz po całym dniu w pracy, korkach w drodze do domu.
I w tym wszystkim nie chodzi o to aby żyć przeszłością, ale czasem dobrze jest się na chwilę zatrzymać i pożyć z rodziną, a nie obok niej, po razem powspominać.
Pięknie napisane! Też chętnie wracam do chwil z dzieciństwa czy bardzo wczesnej młodości. Staram się cieszyć z codzienności, ale to nie przychodzi bardzo łatwo.
OdpowiedzUsuńMusimy pamiętać, że niebawem codzienność stanie się przeszłością, do której również chętnie chcę wracać jako starsza, uśmiechnięta Pani ;) do tego co dzieje się tu i teraz. Fakt, mamy coraz mniej czasu na różne fantastyczne przygody i spontaniczne chwile ale mimo to staram się :) Pozdrawiam
UsuńTeż miałam dużo szczęścia i rodzice zafundowali mi radosne i beztroskie dzieciństwo :) Takie wspomnienia to kapitał an całe życie :)
OdpowiedzUsuńtrafiłaś w same sedno :) z porównaniem wspomnień do kapitału :)
UsuńU mnie ostatnio też wszystko pędzi, tyle obowiązków i wszystko niepodokańczane. Ale masz rację, czasem trzeba się zawziąć i rzucić to wszystko. :) Pobyć z rodziną, powspominać, być tu i teraz. Zresztą takie bycie tu i teraz jest też możliwe na co dzień. Wszystkimi siłami dążę, żeby się tego nauczyć. :D Najpiękniejsza jest ta chwila, która właśnie trwa. :)
OdpowiedzUsuń:) jest możliwe na co dzień, masz rację :) najważniejsze to nauczyć się celebrować codzienność :) Pozdrawiam
UsuńOch tak, szalone lata 90 - te, było super, dokładnie tak jak piszesz...Dlatego swojej córeczce staram się dawać tez sporo wolności aby szalała z koleżankami i kolegami ile starczy im sił;-)Bo to są cudowne wspomnienia...i grzeja nas w te dni, kiedy czasem jest trochę ciężej...Akurat teraz musiałam zwolnic ostro tempo, bo jestem na zwolnieniu lekarskim i uwierz mi, że cieszę się każdą chwilą, nawet gdy za oknem leje i wieje..;)w końcu jestem u siebie, moge gotować, cieszyc się zapachem mojego domu i śmiechami rozlegającymi się z dziecięcego pokoju;-)pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńuświadomiłaś mi, że przez ten pęd życia i całej masie spraw..nie nacieszyłam się jeszcze domem? Tak wiesz, żeby posiedzieć, popatrzeć, jak piszesz powąchać..aż wstyd
UsuńPozdrawiam
Ale piekne widoki:) teraz zdecydowanie przyda się taki klimat :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą tego czego mi trzeba to słońca :) Pozdrawiam
UsuńWiesz, ja pamiętam jak moja prabacia mówiła, że im człowiek straszy tym czas szybciej leci. Potem mówiła to moja babcia, rodzice, a teraz mówimy my. Zajęć dzieci mają sporo, ale my też mieliśmy, pamiętam harcerstwo, szermierkę, sks, modelarnię angielski, pełny grafik:)Jest zatem szansa, że nasze dzieci też mają beztroskie dzieciństwo, a przynajmniej takie będzie w ich wspomnieniach gdy dorosną i nadejdą "dorosłe" zmartwienia, przy których te dziecinne zbledną-dokładnie jak u nas:) Faktem jest, że poza zajęciami trzeba dzieciom dać się wyszaleć w kałużach, pobrudzić, wytarzać w ziemi zamiast zostawić przed tv czy komputerem. Lubię gdy moja młodsza córka wraca taka ubrudzona po zabawie, że tylko zdjąć ubranie w progu i od razu pod prysznic bo wiem po sobie, że będzie z sentymentem takie chwile wspominać;) Szkoda tylko, że moje starsze dziecko już trudniej odpędzić od komórki, ten problem jeszcze naszych rodziców ominął.. Oj, ale się rozpisałam, ale ciekawy temat poruszyłaś. Serdeczne uściski i powodzenia dla Julki w grze na klarnecie, fajna sprawa:)
OdpowiedzUsuńkochana wcale się nie rozpisałaś ;) wiesz ja niestety nie miałam pełnego grafika w dzieciństwie. Rodzice dużo pracowali, a ja biegałam z kluczami na szyi. Fakt próbowałam swoich sił w zespole tanecznym, muzycznym ale miałam do tego wszystkiego słomiany zapał. Chciałam aby Julia w ten sposób nie podchodziła do życia i powiem Ci jak na razie się nic nie zanosi.
UsuńPozostaje mi wierzyć, że jak mówisz jest szansa dla naszych pociech :) Ściskam kochana :)
O tak, ten pośpiech to jedno z największych wyzwań naszych czasów. Umieć się zatrzymać, zrezygnować z jakichś aktywności po to, by posiedzieć w miejscu, pomyśleć, pobyć - to dopiero sztuka! Ja rzadko oglądam zdjęcia, nigdzie też ich w domu nie eksponuję, ale lubię myślami wracać do dziecięcych lat. Lubię odtwarzać smaki czy zapachy, porozmawiać o tamtych dniach. I jednocześnie staram się tworzyć Ance taką bajkową, teraźniejszą rzeczywistość, żeby i ona miała do czego z uśmiechem wracać :-) Dużo spokoju Wam życzę, uściski! :-)
OdpowiedzUsuńAgnieszko wierzę, że Ania będzie miała bajkowe wspomnienia z dzieciństwa :) patrząc na wasze życie przez pryzmat bloga nie śmiem w to wątpić ;) Pozdrawiam
UsuńRównież jestem sentymentalna i bardzo chętnie wracam w miejsca znane mi z dzieciństwa. Jako młoda, podwójna mama mam podobne priorytety do twoich, czas z rodziną przedkładam nad social media :)
OdpowiedzUsuń:) miło mi, że gdzieś w świecie jest osoba równie sentymentalna jak ja :) ściskam ;)
UsuńWspomnień czar :) Łapię się już na tym, że zaczynam zdanie: "Bo za moich czasów..." ;) Starzeję się ;)
OdpowiedzUsuńprzepiękne zdjęcia :) aż mi się wzdycha myśląc o lecie :)
OdpowiedzUsuńNo ładnie, a u mnie śnieg i jeszcze zaczęłam tęsknić za latem pod wpływem tych zdjęć ;)
OdpowiedzUsuńPiękne widoczki :) aż super że wraca się do takich wspomnień
OdpowiedzUsuńPiękne te zdjęcia! Uwielbiam wieś i zawsze marzyłam o małym domku na wsi. Ale niestety jak zaczęliśmy z mężem przeliczać wszystkie koszty, łącznie z dojazdami do pracy to stwierdziliśmy, że dużo bardziej opłaca nam się kupno mieszkania we Wrocławiu. Już nawet wpadł nam w oko jeden deweloper wrocław krzyki .
OdpowiedzUsuńPieknie napisane. Też często wracam do lat wcześniejszych, przeważnie tych gdy dzieci były małe. A największą frajdą jest oglądanie zdjęć, wszyscy się wtedy smiejemy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ładnioe napisane. Wieś to miejsce, gdzie bardzo chciałbym zamieszkać. Najbardziej podobałoby mi się miejsce z dala od cywilizacji. Tylko cisza i spokój.
UsuńBardzo ciekawy wpis. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńPodczas aranżacji przestrzeni ogrodowej nie można zapomnieć o funkcjonalnych leżakach, które dodadzą uroku każdemu ogrodowi. Wybór odpowiedniego leżaka jest równie ważny, jak wybór innych elementów wyposażenia. Inspiracje i wskazówki dotyczące wyboru najlepszych modeli można znaleźć na https://ogrodolandia.pl/lezaki-ogrodowe.
OdpowiedzUsuń